- "nauczyć się radzić ze swoimi problemami"
- "Chciałbym, żeby pierwsze, czego nauczą się, to odwaga i ufność (...)"
W drugim zaproponowałabym np.: "Chciałbym, żeby pierwszymi rzeczami, jakich się nauczą, były odwaga i ufność". Pod tymi koślawymi zdaniami podpisało się Toya Sound Studios.
Tłumaczenia w mediach obfitują w błędy gramatyczne. Jeden z nich to błąd typu "Idąc ulicą spadła mu na głowę cegła", czyli nieprawidłowe konstrukcje z imiesłowem przysłówkowym współczesnym - tym kończącym się na -ąc. Zwięźle i przystępnie sformułowana zasada tworzenia zdań złożonych z użyciem tego imiesłowu figuruje w Wikipedii:
W zdaniach złożonych z użyciem imiesłowu przysłówkowego współczesnego należy zwrócić uwagę, że wykonawca czynności musi być wskazany w dalszej części tego zdania - innymi słowy podmiot w obu zdaniach lub zdaniu i równoważniku musi być ten sam.Oczywiste jest, że tłumacz nie powinien popełniać tak fundamentalnych błędów. Oto przykłady wyłapane dawno temu z programów na Discovery Science:
- Powrót na Hubble'a "Wyglądając przez okno widać, jak się zbliżamy" - imiesłów przysłówkowy współczesny wymaga orzeczenia w formie osobowej i odnosi się do tego samego podmiotu, z którym związane jest orzeczenie, więc prawidłowo byłoby: "wyglądając przez okno widzimy..." - to my wyglądamy i my widzimy.
- Kosmiczne safari
"Zbliżając się do Słońca zrobiłoby się gorąco" - ten sam rodzaj błędu, co powyżej.
- Wewnątrz stacji kosmicznej
"To wielka ulga mogąc siedzieć wygodnie w fotelu" - w tym przykładzie użycie imiesłowu jest zupełnie nieuzasadnione, zdanie jest tak koślawe, że podejrzewam użycie automatycznego tłumacza. Wystarczyłaby drobna zmiana, by zdanie stało się poprawne, chociaż niezbyt ładne stylistycznie: "To wielka ulga móc siedzieć wygodnie w fotelu". A ładne by się stało, gdyby zmienić szyk, np.: "Móc usiąść wygodnie w fotelu - to wielka ulga ".
"Nie zaczniemy, zanim nie sprawdzimy..." - powinno być "nie zaczniemy, dopóki nie sprawdzimy".Innym niezwykle powszechnym błędem popełnianym przez tłumaczy jest przekładanie angielskiego następstwa czasów na polski. W języku polskim nie ma następstwa czasów. Po polsku powiemy: "Zobaczył, że na stole leży zdjęcie". Po angielsku można tę samą treść oddać np. tak: "He saw that there was a photo on the table". O tej różnicy osoby uczące się angielskiego dowiadują się na etapie, gdy wprowadzone zostaje następstwo czasów, czyli względnie wcześnie. Jednak biurom, którym zlecają tłumaczenia stacje takie jak AXN czy Discovery, nie przeszkadza, że ich pracownicy jej nie znają.
"Zróbmy to, zanim się nie rozmyślę" - powinno być "zróbmy to, zanim się rozmyślę".
"Gadasz tak długo, aż mnie nie zmęczysz" - tu dodatkowo coś jest nie tak z czasami, należałoby całkiem przeredagować. Moja propozycja to "jak zwykle będziesz gadać, aż mnie zmęczysz"; dopisałam "jak zwykle", by oddać irytację mówiącego.
Zone Reality, Medycyna sądowa, 17 października 2009, g. 10.30
"głuche telefony, jakby sprawdzano, czy ktoś był w domu" - czas przeszły w ostatnim zdaniu podrzędnym ewidentnie przełożony z angielskiego. Po polsku użycie czasu przeszłego w takiej sytuacji sugeruje zaprzeszłość, czyli że druga okoliczność, w tym wypadku obecność domowników, miała miejsce wcześniej, niż pierwsza (głuche telefony). Poprawnie podana fraza brzmiałaby: "głuche telefony, jakby sprawdzano, czy ktoś jest w domu".
Discovery, Detektywi sądowi
"Zauważyli, że kasetka była pusta" - powinno być: "zauważyli, że kasetka jest pusta".
Discovery Science, Powrót na Hubble'a
"Wiedzieli, że najmniejszy błąd mógł uszkodzić..." - bez kontekstu nie jest oczywiste, czy do popełnienia rzeczonego błędu doszło przed tym, jak astronauci zdali sobie sprawę z konsekwencji, czy dopiero po. W programie chodziło jednak o błąd, który miał być dopiero popełniony, co oznacza, że poprawne byłoby tłumaczenie "Wiedzieli, że najmniejszy błąd może uszkodzić...".
Podobnie sprawa ma się w następujących przypadkach: "Dotarło do mnie, jak poważna była sytuacja" - powinno być: "jak poważna jest sytuacja", "Byłem zdumiony, jak wszystko było znajome" - powinno być: "jak wszystko jest znajome".
Całkowita zgoda. Też mnie to irytuje, zresztą to ma miejsce nie tylko w tłumaczeniach. Ludzie mówiąc po polsku mają straszne problemy, ostatnio jestem szczególnie wyczulony na niepoprawne używanie przypadków: coś w stylu: 'Nie dostałem tą informację'
OdpowiedzUsuńoczywiście, ludzie niewykształceni popełniają jeszcze więcej błędów... ale im nikt nie płaci za kompetencje, których nie posiadają ;/
OdpowiedzUsuńw poniedzialkowej GW pojawil sie konkurencyjny felieton pt. Polski bol jezykowy (niestety nie ma go na portalu). Autor przytacza swietne przyklady naszego "otwarcia" na swiat. Co bys powiedziala na "something a little"? A jakie wrazenie sprawia "Polish pain" albo "Polish kitchen"? POdobno sa to autentyczne przyklady slow zachety na wywieszkach w witrynach warszawskich jadlodajni i sklepikow spozywczych. Tropiciele idiotyzmow, laczcie sie!
OdpowiedzUsuńtak, jest też artykuł online http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,95190,7978692,Jezykowa_chala__czyli_przeglad_absurdalnych_szyldow.html
OdpowiedzUsuńnie wiem, czy to ten sam, ale przykłady absurdów się powtarzają :) "Polish kitchen" na Domu Bez Kantów udało mi się uwiecznić na zdjęciu, umieszczę je w następnym poście :D